Sebastian Świderski: musimy grać swoje

clip_image001

– Zawodnicy z Gdańska pokazali, że są bardzo mocni psychicznie, potrafią grać, tworzą bardzo fajną drużynę, o czym przekonały się najmocniejsze drużyny w PlusLidze – stwierdził szkoleniowiec kędzierzyńskie ZAKSY, po sobotniej porażce 1:3 z LOTOSEM Trefl Gdańsk.

Rywale mocni psychicznie

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po raz drugi przegrała z LOTOSEM Trefl Gdańsk za 3 oczka. Podopieczni Sebastiana Świderskiego w sobotę zaprezentowali się znacznie lepiej, niż w pierwszym starciu z gdańszczanami, ale choć położyli na szali mnóstwo sił i zaangażowania, znów nie zdołali uszczknąć rywalom choćby punktu. – Zgadza się, nie zdobywamy punktów. Ale przed nami jeszcze dużo grania i najważniejsze, żebyśmy cały czas grali swoje – ocenił trener Świderski.

Paradoksalnie, chyba swój najlepszy mecz w barwach ZAKSY rozegrał holenderski atakujący Kan van Dijk (54% efektywności), ale nie znalazł wsparcia w kolegach na lewym skrzydle. Michał Ruciak (25% skuteczności w ataku) i Dick Kooy (31%) zagrali słabo, nie potrafili znaleźć sposobu na sforsowanie gdańskiej ściany rąk. – Praktycznie całe spotkanie graliśmy bez lewego ataku, odnotowaliśmy bardzo niski procent skuteczności na tym skrzydle. Z takim rywalem, jak Gdańsk ciężko coś ugrać, jeśli nie kończy się własnych akcji – podsumował Świderski.

– Zawodnicy z Gdańska pokazali, że są bardzo mocni psychicznie, potrafią grać, tworzą bardzo fajną drużynę, o czym przekonały się najmocniejsze drużyny w PlusLidze. Zespoły z czołówki pogubiły punkty w starciach z LOTOSEM, nam też to się zdarzyło i musimy szukać punktów gdzieś indziej – dodał.

Pech Wiśniewskiego

W składzie  ZAKSY po raz kolejny zabrakło Łukasza Wiśniewskiego, który nabawił się urazu w spotkaniu z częstochowskim AZS-em. – Zobaczymy czy to coś poważnego, miejmy nadzieję, że nie – skwitował Sebastian Świderski. Wcześniej, przez kilka tygodni kędzierzyński środkowy leczył problemy z kolanami – nabawił się kontuzji 4 listopada, w spotkaniu Pucharu CEV. Po niej wrócił do treningów i nawet pojechał z drużyną na ligowy mecz z BBTS-em, ale zagrał dopiero w następnej kolejce spotkań.

– Czeka nas dużo grania, sporo przejazdów i przelotów, mało treningów. Nic, musimy grać i skupić się na tym co jest, a przede wszystkim, dbać o chłopaków. Bo jak widać jedna kontuzja może dużo namieszać. Będziemy grać składem jaki mamy do dyspozycji, szukać odpowiednich zawodników w zależności od rywala. Każdy ma podobnie jak my, inne zespoły też muszą jeździć i walczyć, więc nie ma co robić dramatu – skomentował Sebastian Świderski.

Sporo grania, mało trenowania

Już w najbliższy czwartek kędzierzynianie zagrają rewanżowy pojedynek Pucharu CEV z  fińskim VaLePa Sastamala. Przed własną publicznością wygrali 3:1, ale zwycięstwo nie przyszło gładko. – Jedziemy tam by awansować dalej – zapowiedział szkoleniowiec kędzierzynian. – Czeka nas tydzień praktycznie bez treningu i dlatego pojedynek z Finami musimy potraktować także jako przygotowanie do arcyważnej rywalizacji z Cuprumem, z którym zagramy dwa dni później. Tym bardziej, że za kolejne trzy dni zmierzymy się z Jastrzębskim Węglem, w ramach Pucharu Polski. Będzie to następne niezwykle istotne spotkanie.

– Przed nami bardzo intensywny okres, ciężkie pojedynki. Ale w mojej opinii, jeżeli będziemy grać swoje, to jesteśmy w stanie awansować do dalszych gier tak w Pucharze CEV jak i w Pucharze Polski.