PZPS: Zagubiona kadra, stracony rok

rz1uuet2vnm5ukeyp8z3rueot2pn1rsh

Za nami pierwszy sezon pracy Jacka Nawrockiego z reprezentacją kobiet. Kończy się on porażką, bowiem nasze siatkarki nie zrealizowały zakładanego planu – brak awansu do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro byłby jednak jeszcze do zaakceptowania, gdybyśmy wkraczali w 2016 rok z drużyną gotową do kolejnych wyzwań, z ekipą grającą w jasnym systemie i trenerem mającym wizję pracy na następne miesiące. Boję się jednak, że najbliższy czas będzie poświęcony na dalsze eksperymenty.

Trener Jacek Nawrocki nie zrealizował planu na pierwszy rok pracy

Jacek Nawrocki miał za zadanie powalczyć o kwalifikację do imprezy czterolecia. Aby tego dokonać, musiał wywalczyć punkty potrzebne do rankingu, aby w ogóle dostać szansę gry w Ankarze. Srebrny medal Igrzysk Europejskich w Baku dał więc nadzieję, że wszystko zostanie podporządkowane styczniowemu turniejowi w Turcji. Tymczasem znad Bosforu Polki wracają po trzech porażkach, jako prawdopodobnie najsłabsza drużyna turnieju.

W międzyczasie biało-czerwone zagrały w World Grand Prix, w którym zajęły drugie miejsce na zapleczu elity i po raz kolejny nie awansowały do pierwszej grupy oraz odpadły w ćwierćfinale mistrzostw Europy.

Zmiany, zmiany, zmiany…

To co najbardziej boli, to ciągłe roszady w składzie. Przez cztery turnieje pod wodzą trenera Nawrockiego oglądaliśmy ciągle inną ekipę. Dla porównania Holandia, która jest o krok od awansu na igrzyska, awansowała do elity Grand Prix i zdobyła srebrny medal w mistrzostwach Europy, gra niezmienionym ustawieniem. Nawet największe gwiazdy i weteranki w pełni oddały się do dyspozycji Giovanniego Guidettiego, który nomen omen mógł być opiekunem naszego zespołu.

Tymczasem pod wodzą Nawrockiego oglądaliśmy ciągłe zmiany. Niezależnie od kontuzji i wypadków losowych, skład ulegał rotacji. Oto jak rozpoczynaliśmy najważniejsze spotkania w ostatnich miesiącach.

Finał Igrzysk Europejskich w Baku, Polska – Turcja 0:3:

Wołosz – Zaroślińska, Bednarek-Kasza – Pycia, Werblińska – Skowrońska-Dolata, Durajczyk.

 Finał II dywizji WGP, Polska – Holandia 0:3:

Wołosz – Zaroślińska, Efimienko – Tokarska, Kurnikowska – Grejman, Durajczyk.

Ćwierćfinał mistrzostw Europy, Polska – Holandia 1:3:

Wołosz – Skowrońska-Dolata, Pycia – Bednarek-Kasza, Kurnikowska – Kaczorowska, Maj.

Decydujący mecz kwalifikacji olimpijskich w Ankarze, Polska – Włochy 2:3:

Bełcik – Skowrońska-Dolata, Polańska – Pycia, Jagieło – Werblińska, Maj.

Tak naprawdę żadna zawodniczka nie zagrała we wszystkich czterech spotkaniach, a najbliżej była Joanna Wołosz, która jednak w Turcji doznała kontuzji. Niewytłumaczalne jest jednak dziś z perspektywy czasu rzucanie po pozycjach być może największej gwiazdy naszej reprezentacji, Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty. Trener Nawrocki najpierw tłumaczył, że chce postawić na ofensywne rozwiązanie i musimy grać z atakującą Impelu Wrocław na przyjęciu, po czym wrócił ją na nominalną pozycję. Dopiero przed Ankarą bowiem udało mu się przekonać do gry Aleksandrę Jagieło. Ale w międzyczasie nawet Anna Werblińska nie grała wszystkich spotkań. Efekt? Dziś ciężko powiedzieć kto jest pewniakiem do gry na pozycjach przyjmujących w rozpoczętym roku!

Ani stawianie na młode, ani stabilizacja

Inna sprawa, że w Ankarze słabo wypadła wspomniana Skowrońska-Dolata. W trzech spotkaniach skończyła zaledwie 25 z 82 piłek w ataku (30%), a zarazem popełniła też 25 błędów. Jeśli powodem było przeziębienie lub po prostu choroba, to znów szkoda że więcej szans nie otrzymała Berenika Tomsia – melodia przyszłości naszej reprezentacji, dobrze prezentująca się w lidze włoskiej.

Przecież trener Marco Bonitta zabrał do Ankary znacznie młodszą ekipę. Średnia wieku wyjściowego składu Italii na mecz z Polkami wynosiła… 25 lat! Bonitta podjął więc ryzyko, a wciąż jest w grze o igrzyska. Jeśli jednak przegra, będzie mógł powiedzieć, że ma szkielet drużyny na przyszłość.

Jeszcze inaczej wygląda sprawa środkowych – teoretycznie tutaj wybór w Polsce jest dosyć spory, ale jednak do końca nie wiadomo, na kogo chce stawiać trener Nawrocki. Pewniakiem u niego była tylko Sylwia Pycia i ona także wypadła najlepiej w Ankarze. Nieco słabiej prezentowała się za to Gabriela Polańska, która w trzech spotkaniach, 14 setach skończyła 6 z 17 ataków i zanotowała tylko cztery bloki. Zuzanna Efimienko, która weszła do gry w zasadzie dopiero w trzecim secie ostatniego spotkania w Ankarze zdążyła skończyć cztery z siedmiu ataków i pięć razy zablokować przeciwniczki.

Jeszcze raz przypomnijmy – w składzie Włoch mecz kończyły 17-letnia Alessia Orro, 17-letnia Paola Egonu, niespełna 20-letnia Anna Danesi, 22-letnia (10 stycznia skończy 23 lata), najbardziej z nich ograna Valentina Diouf. W odwodzie Bonitta miał nawet 26-letnią Lucię Bosetti i niespełna 22-letnią Christine Chirichellę, które już grywały w podstawowych składach reprezentacji oraz 19-letnią Sarę Bonifacio i 24-letnią Alessię Gennari. My ani nie postawiliśmy tak mocno na młodość, ani przez rok nie zbudowaliśmy stabilnego, pewnego składu w oparciu o najbardziej ograne siatkarki na arenie międzynarodowej.

Jaka przyszłość?

Dziś więc nadal nie wiemy, czy do reprezentacji mają szansę wrócić Katarzyna Skorupa i Milena Radecka, czy Tomsia będzie dostawać szanse nie tylko wobec kontuzji Zaroślińskiej, co z Malwiną Smarzek, której rozwój nie przebiega tak szybko, jak mieliśmy nadzieję, dlaczego Agnieszka Bednarek-Kasza nie robi postępów, które wróżono jej kilka lat temu, czy Anna Grejman, albo Natalia Kurnikowska są gotowe, aby wkroczyć na stałe w większym wymiarze do reprezentacji? Czy Skowrońska-Dolata oraz Werblińska dalej będą filarami tej ekipy?

Pytań jest dużo. Za dużo! I wydaje się, że po ostatnich miesiącach już powinniśmy mieć na nie odpowiedzi. Od 2009 roku i ostatniego udanego turnieju naszej żeńskiej kadry minęło już prawie siedem lat. W międzyczasie silne i ciekawe ekipy zbudowały Niemki, Holenderki, czy Belgijki, nowe pokolenia wprowadzają Turczynki, Serbki i Włoszki, tradycyjnie silne są Rosjanki. Z trzeciego miejsca w Europie spadliśmy w okolice 10. lokaty na Starym Kontynencie. Na świecie już dawno się nie liczymy, bijemy się z drużynami pokroju Portoryko i Kanady, o rywalizacji z Dominikaną, Tajlandią, czy innymi średniakami światowej siatkówki możemy zapomnieć. O potęgach nie ma co marzyć.

Quo vadis żeńska kadro? Czy prezes Paweł Papke zna odpowiedź?

Marcin Lepa, Polsat Sport

M.Sz.