PlusLiga: Michał Kubiak: To co się dzieje w naszej lidze to jakaś masakra

clip_image001

– Ten, kto układał kalendarz naszej ligi, upadł na głowę – powiedział były zawodnik Jastrzębskiego Węgla, Michał Kubiak. Przyjmujący, grający obecnie w Turcji, podkreślił także, że można odnieść wrażenie, iż poziom polskiej siatkarskiej ekstraklasy się obniżył.

Tęsknisz trochę za PlusLigą, atmosferą, kibicami, ciągłym zainteresowaniem mediów, czy odpoczywasz od tego zgiełku, ciesząc się siatkówką?

Michał Kubiak: – I tak, i tak. Nie ma co ukrywać, że tutaj na trybunach nie ma ludzi i tego trochę brakuje, ale są inne rzeczy. Drużyna jest tak zbudowana, by wygrać ligę turecką i spróbować sił w Lidze Mistrzów. Rywalizacji na wysokim poziomie nam mnie brakuje, liga jest podzielona, kilka ostatnich zespołów prezentuje raczej poziom naszej pierwszej ligi, ale pierwsza czwórka solidnie gra w siatkówkę. Można się z nimi napocić. Ciężko powiedzieć, czy tęsknię. Bez wątpienia trochę odpoczywam od tego zgiełku. Chłopaki, którzy zostali w kraju, mieli dużo więcej obowiązków. Ja mam sporo wolnego czasu. Nie muszę po meczu udzielać milionów wywiadów. Nikt mnie nie prosi o autograf, bo nie ma tu ludzi w hali. (śmiech)

Śledzisz jednak wydarzenia w PlusLidze na bieżąco?

– Tak, tak. Mam dekoder Polsatu, więc jeśli tylko mogę, to oglądam mecze. Ostatnio najczęściej Jastrzębskiego Węgla.

To przez przypadek czy z sentymentu?

– Myślę, że z sentymentu. Spędziłem tam przecież trzy lata, zresztą nie tylko ja, ale też moja rodzina. Dalej mój tata tam pracuje, dlatego sentyment pozostał. Ale nie mam swoich faworytów. I w Rzeszowie mam kilku kolegów, i w Jastrzębiu, i w Kędzierzynie. W każdym klubie mam jakiegoś znajomego i każdy wkłada w to co robi maksimum umiejętności. Każdemu należałby się kawałek medalu, ale są tylko trzy. Oczywiście bardzo chciałbym, aby Jastrzębie zagrało w finale, choć przy kłopotach z kontuzjami będzie o to bardzo ciężko.

Skoro oglądasz, to widziałeś, że każdy zespół z czołówki miał trudne momenty w fazie zasadniczej. Ty też odczułeś reprezentacyjny sezon, miałeś kryzys formy?

– Każdy z nas, którzy przez całe lato pracowali w reprezentacji – zresztą nie tylko Polski – musi mieć słabszy okres. Nie jesteśmy w stanie grać na najwyższym poziomie przez cały rok. Muszą przyjść okresy gorszego grania. To normalne. Tu w Turcji jest to trochę mniej widoczne, bo nawet jak gramy trochę słabiej w Ankarze, to i tak mecze wygrywamy. Ale to co się dzieje w PlusLidze to jakaś masakra. Współczuję chłopakom w Polsce. Ten, kto układał kalendarz naszej ligi, upadł na głowę i to mocno. Trzeba dodać do tego system grania Pucharu Polski. Nie chcę nikogo obrażać, ale naprawdę jest tego trochę za dużo. Przez tak dużą liczbę spotkań także poziom nie idzie do góry. Niestety oglądając mecze w telewizji, można wręcz odnieść wrażenie, że poziom rozgrywek się obniżył. Dużo jest przeciętnych czy nawet słabych meczów. Gdańsk zrobił fajny zespół, ale jest kilka ekip, które wyraźnie odstają od reszty. Powiększyliśmy ligę do 14 zespołów i jednocześnie obniżyliśmy poziom. Zespoły, które są dołączane, nie idą bić się o medale, robią tylko trochę zamieszania, ale nigdy nie zagrożą najlepszej czwórce czy piątce.

To ile zespołów twoim zdaniem powinno rywalizować w Pluslidze?

– Powiększenie do 12 zespołów jeszcze się broniło. Patrząc jednak na kolejny sezon reprezentacyjny, potencjalni kadrowicze łapią się chyba za głowę. Przecież od maja do końca października są turnieje reprezentacyjne. Kadra jest najważniejsza – OK. Wszyscy kochamy ten sport, ale chyba pomału ktoś zaczyna przesadzać. Najzwyczajniej jest tego za dużo. Ktoś może powiedzieć, że w NBA drużyny grają po 80 spotkań. Pamiętajmy jednak, że tam nie przemieszczają się po kilkanaście godzin autokarami po Polsce, tylko latają w biznes klasie. To są inne realia i nie można tego porównywać.