PlusLiga: w zaległym meczu Effector Kielce uległ drużynie z Gdańska 0:3

clip_image001

Żółto-czarni wiceliderem PlusLigi – relacja z meczu Effector Kielce – Lotos Trefl Gdańsk

Nie było niespodzianki w zaległym spotkaniu 17. kolejki. Podopieczni Andrei Anastasiego kontynuują swój zwycięski marsz, tym razem pokonując w trzech setach całkowicie nieporadnych kielczan.

Pojedynek rozpoczął się od dwóch błędów gospodarzy i kąśliwej zagrywki Mateusza Miki(0:3). Nieudany początek zmusił trener Effectora do błyskawicznego wykorzystania pierwszego czasu. Po nim niewiele się zmieniło. Dobrze dysponowani gdańszczanie na pierwszej przerwie technicznej mieli sześć oczek przewagi (2:8). Kielczanie próbowali szybko wstać z kolan. As serwisowy Adriana Buchowskiego oraz potrójny blok dodały otuchy, ale tylko na chwilę.
Proste błędy jakie popełniali effekciarze i dramatycznie niska skuteczność skutecznie uniemożliwiały im zbliżenie się do przeciwnika, a ten pewnie zmierzał po zwycięstwo w secie otwarcia (8:16). Bartosz Gawryszewski, Wojciech Grzyb czy Murphy Troy, każdy z nich wywiązywał się ze swoich zadań. Podopieczni Andrei Anastasiego demolowali swojego przeciwnika, górując nad nim w każdym elemencie. Katastrofalną dla Effectora pierwszą partię zakończył autowy atak Sławomira Jungiewicza (9:25).

Drugi set w swoich początkowych fragmentach był bardziej wyrównany. Gospodarze nie pozwolili podbudowanemu łatwym zwycięstwem na starcie rywalowi odjechać. Mimo to na pierwszym czasie prowadzili żółto-czarni (7:8). Gdy wydawało się, że gracze trenera Daszkiewicza nawiążą walkę, znów zaczęli „za darmo” oddawać punkty (9:13). Kontrolujący przebieg meczu goście nie musieli wznosić się na wyżyny swoich możliwości, a mimo to i tak swobodnie budowali przewagę (10:16). Dobra gra blokiem oraz trudna zagrywka m.in. Wojciecha Grzyba – to wszystko przekładało się na wynik (14:21). W końcówce gospodarze niespodziewanie odrobinę zniwelowali starty. Przyczynili się do tegoHumberto Machacon i Jędrzej Maćkowiak, którzy postraszyli zagrywką (19:23). Było to jednak zbyt mało (20:25).

Trzecia odsłona nie przyniosła niczego nowego. Mimo wielkich chęci Effector nie potrafił dojść Trefla, który szybko wypracował sobie czteropunktową przewagę (4:8). Kielczanie nie zamierzali poddać się bez walki. Adrian Buchowski i Humberto Machacon robili co mogli (10:11). Każdy lepszy okres trwał jednak góra trzy akcje, ponieważ siatkarze byłego trenera reprezentacji Polski mężczyzn błyskawicznie odskakiwali (12:16). Dariusz Daszkiewicz próbował ratować sytuację zmianami, lecz nie przynosiło to efektu. Niekończąca się ilość „zerwanych” ataków i nieporozumień pod siatką z każdą minutą pogrążały gospodarzy (17:22). Ostatecznie Lotos Trefl Gdańsk zwyciężył do 22-óch i w całym meczu 3:0.

Effector Kielce – Lotos Trefl Gdańsk 0:3 (9:25, 20:25, 22:25)

Effector Kielce: Jungiewicz, Maćkowiak, Bieniek, Staszewski, Pająk, Buchowski, Sufa (libero) oraz Janusz, Krzysiek, Machacon.

Lotos Trefl Gdańsk: Grzyb, Falaschi, Schwarz, Gawryszewski, Troy, Mika, Gacek (libero) oraz Czunkiewicz, Stępień, Schulz.

MVP: Marco Falaschi.