PlusLiga: nerwowo – protesty, czerwone kartki…
Michał Bąkiewicz i Paweł Zagumny ukarani czerwonymi kartkami, Jurij Gładyr prowokujący kibiców w Rzeszowie. Czy będą kary po niedzielnych meczach PlusLigi? – Czekamy na to, co napisze komisarz – mówi główny komisarz PlusLigi, Cezary Matusiak.
– Trzeba umieć panować nad emocjami. Jeżeli ktoś tego nie potrafi i wprowadza nerwową atmosferę na boisku, wówczas widowisko schodzi na drugi plan. Szkoda, bo mecz mógł potrwać znacznie dłużej, mogliśmy się bawić siatkówką i dać radość kibicom. Zamiast tego szybko znaleźliśmy się w szatni, a wszyscy odczuwają niesmak – trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Sebastian Świderski nie mówi wprost do kogo kieruje swoje słowa. Do arbitrów Pawła Burkiewicza i Wojciecha Maroszka, którzy prowadzili mecz Asseco Resovii z ZAKSĄ i podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji? Czy może pod adresem swoich podopiecznych Pawła Zagumnego i Jurija Gładyra? Pierwszy dostał czerwoną kartkę, bo nie potrafił pogodzić się z decyzjami arbitrów i w nerwach uderzył ręką w słupek. Drugi prowokował kibiców, którzy każdą jego akcję kwitowali gwizdami i buczeniem. Zawodników Świderski jednak broni.
– Nie słyszałem, co Paweł powiedział sędziemu, ale nie potrafię zrozumieć, czemu od razu dostał czerwoną kartkę, skoro wcześniej nie został upomniany żółtą. Tym bardziej, że w ten sposób straciliśmy punkt i przegraliśmy drugiego seta – mówi trener ZAKSY. – Co do Jurka, to rzeczywiście wszedł w interakcję z kibicami, ale był prowokowany. Rzeszowskich kibiców uważam za jednych z najlepszych w Polsce, ale w niedzielę niektórym zabrakło kultury – twierdzi Świderski.
O pracy sędziów w Rzeszowie nie chce się wypowiadać, bo za to są kary. – Mogę tylko powiedzieć, że dobry arbiter to taki, którego się nie widzi, który nie jest pierwszoplanową postacią. W grę wchodzą wielkie pieniądze i wszyscy w PlusLidze powinni ponosić konsekwencje błędów. Każdy z nas w klubie za czerwone kartki płaci kary finansowe, a konsekwencją pomyłek na boisku są przegrane mecze. A co z odpowiedzialnością innych osób uczestniczących w meczu? Czy są jak urzędnicy, którzy nie ponoszą żadnych konsekwencji? – pyta retorycznie trener ZAKSY. Pod jego słowami po meczu z Effectorem Kielce mógłby podpisać się dyrektor sportowy AZS-u Częstochowa Ryszard Bosek. – Nie twierdzę, że przez sędziów przegraliśmy mecz, bo kielczanie grali bardzo dobrze. Nie chcemy robić zadymy, ale nie możemy pogodzić się z tym, że arbitrzy wprowadzają nerwową atmosferę – mówi mistrz olimpijski. A pod Jasną Górą w niedzielę było bardzo nerwowo. W trzecim secie czerwoną kartkę dostał debiutujący w roli pierwszego trenera Michał Bąkiewicz, częstochowianie stracili punkt i przegrali seta. – Zapoznałem się już ze sprawozdaniem komisarza, który uważa, że Bąkiewicz nie wytrzymał nerwowo i zasłużył na czerwoną kartkę – mówi PS główny komisarz PlusLigi Cezary Matusiak.
Częstochowianie mają inne zdanie. – Jeśli chodziło o to, że Michał przeklął pod nosem, to w takim razie w każdym meczu połowa zawodników musiałaby dostawać czerwone kartki. Moim zdaniem Bąku nie kontestował decyzji arbitrów bardziej niż wielu innych szkoleniowców – mówi Bosek, który pomagał najmłodszemu, 33-letniemu trenerowi w PlusLidze.
Częstochowianie w sprawie sędziowania zamierzają wystosować do PlusLigi protest, którego nie pozwolono im wpisać do protokołu. – Na razie żadnego pisma z Częstochowy nie dostaliśmy, a dodatkowej kary za czerwoną kartkę dla Bąkiewicza raczej nie przewidujemy. Jakieś pouczenie chyba mu jednak wyślemy – mówi Matusiak. Co z meczem w Rzeszowie? – Nie dotarło do nas sprawozdanie z meczu. Czekamy na to, co napisze komisarz – mówi Matusiak.