CEV: Anna Werblińska: Jestem dumna ze swojego zespołu

clip_image001

– Naprawdę brak mi słów, aby powiedzieć, jak się teraz czuję, jaka jestem szczęśliwa, że wygrałyśmy z takim zespołem, jak Dinamo  – powiedziała po wczorajszym sukcesie w Lidze Mistrzyń kapitan Chemika Police, Anna Werblińska.

To był naprawdę bardzo dobry mecz w waszym wykonaniu, można powiedzieć, że poza pierwszym setem zagrałyście wręcz koncertowo.

Anna Werblińska: Może nie koncertowo, bo gdyby obejrzeć ten mecz na spokojnie, to na pewno doszukałybyśmy się mnóstwa mankamentów. Przede wszystkim jednak pokazałyśmy zespołowość, zagrałyśmy jako drużyna. Można powiedzieć, że ta przegrana w Dąbrowie Górniczej, to był wypadek przy pracy, a porażka jest elementem sukcesu. Naprawdę brak mi słów, aby powiedzieć, jak się teraz czuję, jaka jestem szczęśliwa, że wygrałyśmy z takim zespołem, jak Dinamo. Ekipa z Kazania tak naprawdę wojuje Europę, wojuje w świecie. Pewnie będę się powtarzała, ale dziękuję też wspaniałej publiczności, która nas swoim dopingiem mocno uskrzydliła. Wierzę, że będzie ona przychodzić nie tylko na takie mecze, jak ten środowy, ale spodoba się to tym, którzy byli pierwszy raz i będą przychodzić też na nasze ligowe mecze.

To fantastyczne zwycięsto daje wam już niemal pewny awans do kolejnej fazy Champions League…

– Nie wiem, czy stuprocentowy, my nie będziemy kalkulowały. Takie kalkulacje nic nie dają, będziemy walczyć jeszcze z Agelem Prostejov i Rabitą Baku. W obu meczach będziemy grały o zwycięstwo. Teraz jeszcze jednak będziemy się cieszyły, a od czwartku już koncentrujemy się już na kolejnym, tym razem ligowym spotkaniu.

Pierwszy set środowego pojedynku był bardzo nerwowy w waszym wykonaniu. Z czego to wynikało?

– Naprawdę ciężko mi powiedzieć. Dziewczyny z Kazania naprawdę dobrze zagrały w tym secie. My chyba nawet tak lubimy, źle zaczynać, a potem dobrze kończyć (śmiech). Jest nawet takie przysłowie – nie ważne, jak się zaczyna, ale ważne jak się kończy. Nie wyszedł nam ten pierwszy set i ważne, że jako zespół potrafiłyśmy się podnieść i ten set nie spowodował w nas jakiegoś zniechęcenia. Bardzo się z tego cieszę i na pewno jestem dumna ze swojej drużyny.

Czytałam wypowiedź, że przez ostatnie dni pracowałyście tak, żeby ten szczyt formy przyszedł właśnie w środę

– To teraz już wiem, dlaczego przegrałyśmy w Dąbrowie Górniczej (śmiech). Oczywiście żartuję Czy szczyt formy… wiadomo, że każda z nas na pewno doszukałaby się jakiś mankamentów w swojej grze, w niektórych sytuacjach mogła zagrać lepiej, ale to są ułamki sekundy. W Dinamie Kazań są też zawodniczki, które mają imponujący wzrost i przy takim bloku ciężko jest tą piłkę umieścić w boisku. Teraz nie ważne jest to, w jakim stylu wygrałyśmy, liczy się wynik.

Już w sobotę kolejny raz zagracie w Azoty Arenie, rywalem będzie zespół z Bielska-Białej. Ciężko będzie się zmobilizować po takim meczu, jak ten środowy?

– Ciężko by było, gdybyśmy grały następnego dnia. W środę jeszcze będziemy się cieszyły, może nie świętować, bo następnego dnia jest trening. Musimy jednak mieć chłodne głowy, BKS Aluprof to nie jest rywal do bicia i na pewno musimy być tak skoncentrowane, jak byłyśmy podczas meczu z Dinamem.